środa, 26 stycznia 2011

Rozdział I

Zapraszam was serdecznie na pierwszy rozdział mojego opowiadania. Za wszelkie błędy przepraszam, ale nie posiadam bety, więc w razie wyłapania jakichkolwiek byków, proszę o poinformowanie i poprawienie mnie :) Podzielcie się jeszcze ze mną, jak wam się podoba początek.

~~!~~

Legenda głosi, że pewien gal jest niepokonany. Jego siła równa się z siłą kilkudziesięciu żołnierzy z armii rzymskiej. A jego szybkość dorównuje szybkości błyskawicy. Ktokolwiek się z nim zmierzy, ginie od jego miecza. Ludzie mówią, że swoją sławę zawdzięcza wygranej na arenie z krwiożerczymi bestiami. Musiał stoczyć walkę, będąc odzianym w lichy napierśnik i miecz przeciwko stadowi lwów. Jak wiadomo, wygrał. Nikt nie wie jak to się stało. Być może zwyciężył, będąc synem Jowisza, który obdarzył go ciałem i siłą bogów? Niewiadomo, po prostu niewiadomo jak tego dokonał ówczesny Mistrz Kapui, najlepszej szkoły gladiatorów pod Panteonem. Wiadomo tylko jedno – jest niezniszczalny. Niektórzy powiadają jeszcze, że jego sława wzięła się od poprzedniego Mistrza Kapui, który był jego bratem. Kiedyś byli niezwyciężonymi braćmi. Pytacie czy zginął? A jak myślicie? Pomyślcie, jak gal może stać się nowym mistrzem nad mistrzami? Już wiecie? Na pewno ginąc podczas walki na arenie, przekazując swój tytuł wygranemu. Ale nie zawsze, są jeszcze dwie inne opcje, no może trzy albo i cztery. Gladiator może się odkupić z niewoli, spłacając dług swojemu panu za wyszkolenie i wykupienie go od handlarza. Może także odejść na tak zwaną emeryturę na prośbę pana i zacząć szkolić nowych kandydatów na gladiatorów. W taki sposób zachowuje życie i pozostawia po sobie chlubną legendę i chwałę. Ale może także najzwyczajniej w świecie odejść, gdyby sam zaciągnął się do szkoły gladiatorów. Poza tym może także zostać generałem wojska rzymskiego na prośbę cesarza. I to właśnie ostatnia opcja spotkała starszego brata ówczesnego Mistrza Kapui, o którym także krążą niezwykłe legendy. Ci dwaj bracia, wzbudzają szacunek i postrach wśród ludzi. Nikt nie chciałby się z nimi zmierzyć. Niepokonani bracia, synowie Jowisza. Brzmi groźnie i tak jest. Ówczesny Mistrz porusza się z szybkością błyskawicy tak, że jego wrogowie nawet nie zdążą spostrzec, kiedy zostali dotkliwie zranieni. Jego ciosy są perfekcyjne, przemyślane, głębokie. Nic nie jest w stanie go powstrzymać. Jego spojrzenie paraliżuje przeciwnika. Jego historia trwa. Nikt w starciu z nim jeszcze nie przeżył. A nazywa się Sasuke Uchiha.
**
Na jednej z pobocznych uliczek wspaniałego miasta, jakim był Rzym, trwała wrzawa. Był to jeden z tych dni, kiedy to do miasta napływało wiele zagranicznych, luksusowych towarów. Opium, cynamon, kakao, perfumy czy też wino. Ostatnio Jowisz sprzyjał mieszkańcom Rzymu, obdarzając ich w dostatek i hojność. Można by rzecz, że był to wspomniały czas tego miasta. Słońce wspinało się coraz wyżej posyłając swoje promienie na ziemię, parząc skórę robiących ludzi zakupy na targu. Na niebie nie było żadnej, najmniejszej chmurki. Nawet ostatniego czasu staniali pojmani niewolnicy, z czego cieszyli się kupcy żywego towaru. Właśnie jeden z nich wprowadził na podest dziewiątkę ludzi. Dwie kobiety i siedmiu mężczyzn. To było naturalne, że wystawiało się niepotrzebnych niewolników. W końcu za utrzymanie ich odnosiło się koszty, a za sprzedanie korzyści finansowe.
- Uwaga! – krzyknął grubszy mężczyzna odziany w jakąś brunatną szatę, obdartą gdzieniegdzie. Po jego czole spływały kropelki potu, które zatrzymywały się na jego wystającym brzuchu. Włosy były potargane i wilgotne od upału. – Dzisiaj mam do wydania najwyższej klasy niewolników – wskazał ręką na stojących ludzi, zaś tłum mieszkańców przystanął na chwilę, oglądając wskazujących niewolników. – lepszych nie znajdziecie w Rzymie! – zachwalał, uśmiechając się obrzydliwie. Jednak nie trwało to długo. Z tłumu ludzi zauważył człowieka, którego z całego serca nienawidził.
- Ale poza Rzymem jak najbardziej – wtrącił się ów młodzieniec o szarych, przy długich włosach do ramion. W porównaniu do handlarza, był bardzo dobrze ubrany. Biała, przewiewna szata odkrywała jego umięśnione, muśnięte słońcem ramiona, na których wisiała przepasana brązowa torba, która stykała się z talią mężczyzny, przepasaną sznurem o złotym zabarwieniu, zaś buty jego były wykonane ze skóry jakiegoś zwierzęcia. Tłum Rzymian zerknął na niego z zainteresowaniem w oczekiwaniu na dalszy przebieg rozmowy.
- Ach, Kabuto! Przecież wiem, że macie najlepszych niewolników wytrenowanych na gladiatorów, nie musisz przypominać – żachnął się grubas. Doskonale znał tego bogatego chłoptasia, psa niejakiego Orochimaru. Ten gnojek potrafił zepsuć dobre targowanie się o fałszywą cenę niewolników. Bo kto, jak kto, ale trzeba wiedzieć, że ten cholerny pies miał cholernie dobre oko do oceniania wartości niewolników, przez co niejeden raz zniweczył dobry interes handlarza. Widocznie i dzisiaj bogowie mu nie poszczęścili i będzie musiał przyjąć należną cenę za niewolników.  – Przybyłeś po świeże mięso? – starał się uśmiechać, choć kulawo mu to wychodziło.
- Jak najbardziej, tylko po to odwiedzam Rzym –odparł, przyglądając się niewolnikom, oceniając, czy nadają się na gladiatorów. Nie zwracał uwagi na niewolnice, jako że jego pan miał ich sporo w swojej willi dla zaspokojenia potrzeb gladiatorów.
- Świetnie! Doskonale trafiłeś… - zaczął wymawiać swoją formułkę sprzedawca, która dla niewolników nie miała końca. Postanowił znudzić natrętnego chłoptasia, aby ten nie zdradzał prawdziwej ceny jego zapyziałego, żywego towaru, gdyby jakimś sposobem, zrezygnował z kupna niewolników.
- Pieprzeni Rzymianie – warknął oschle jeden z niewolników, patrząc na stojących ludzi z woreczkami pieniędzy – myślą, że mogą traktować ludzi jak zwierzęta – zmrużył wściekle niebieskie oczy, na które opadała blond, postrzępiona grzywka. Miał ogromną chęć zabić tych wszystkich Rzymian, że tak się na niego patrzyli. Czuł jakby ktoś zadał mu dotkliwy ból kolczugą. Taka historia była niegodna dla dawnego generała Traków!
- Lepiej jak zwierze niż robala – mruknął drugi niewolnik o znudzonym wyrazie twarzy. – Módl się, żeby nie posłali cię na pokarm dla bestii w celu rozerwania publiczności.
- Prędzej to bestie będą moim pokarmem, niż ja ich! – buntował się. Wcale, ale to wcale nie cieszył się z takowego przebiegu akcji w jego życiu. Nigdy się tego nie spodziewał. Ba! Tak w ogóle nie powinno być! Cholerni bogowie, o ile w ogóle takowi istnieją. Niech usuną tą scenę z jego życia!
- Gdybyś był taki dobry, to nie rozumiem twojego pobytu na tych dechach – zirytował się. - Przeceniasz swoje zdolności. – orzechowe tęczówki spojrzały na wściekłą twarz nieznajomego, chociaż czy w tym czasie nie stali się sobie jakoś bardziej bliscy? W końcu dzielił ich ten sam los. Los niewolników.
- Mylisz się, ci pieprzeni rzymianie mnie podeszli, podstępne gnidy. Nie dam się już nabrać! – warczał, przekręcając ciągle głowę, z której wydobywały się zgrzyt ocierających się kręgów. Jego nogi były w ciągłym w ruchu. Można by rzec, że nie potrafił stać w bezruchu. Co chwilę zmieniał swoje ustawienie, mimo niewygodnych kajdanek, przypiętych do nóg.
- Taaak, oczywiście – skwitował go - Poza tym Shikamaru Nara – mruknął, przedstawiając się – a ty wszechmogący?
Całej rozmowie przysłuchiwał się inny pojmany mężczyzna. Na jego twarzy można było dostrzec zmieniającą się mimikę twarzy, która wyrażała raz kpinę a raz rozbawienie, w zależności od wypowiedzi jego sąsiadów po lewej stronie.
- Nie wiecie nic o świecie gladiatorów – wtrącił, przekręcając głowę w stronę dwóch niewolników. Na jego policzkach widniały dwa tatuaże. – Zaprzyjaźniając się, robicie wielki błąd.
- Wymienienie swojego imienia i nazwiska nie zobowiązuje do przyjaźni – odparł spokojnie chłopak w kitku, patrząc beznamiętnie na tłum zebranych ludzi.
- Poza tym, jaki w tym robimy błąd, rozczochrańcu? – prychnął osobnik, rozpoczynający rozmowę między niewolnikami.
Mężczyzna z tatuażami uśmiechnął się kpiąco.
- Bo ciężko jest zabić przyjaciela na arenie.
Blond włosy mężczyzna nie odpowiedział, rozważając wypowiedziane słowa przez niewolnika z tatuażami na policzkach. Zastanawiał się, czy będzie potrafił nie zaprzyjaźnić się z nikim, ponieważ takie zachowanie nie należało w jego naturze. Zawsze był otoczony ludźmi, których lubił i, do których miał zaufanie. Czy teraz ma być inaczej?
- A ten tutaj – nagle oprzytomniał z rozmyśleń, kiedy poczuł tłuste łapska sprzedawcy na swoich ramionach – niezwykła sztuka, silne ręce – przejechał łapskami po jego ramionach – niesamowicie umięśniony – podciągnął kawałek pociętej już koszuli do góry, ukazując ludziom jego brzuch – piękna twarz – złapał za jego brodę, niemalże wyrywając ją od górnej szczęki – jak nie na gladiatora, to na chłopca do zabaw, hehe – zaśmiał się obskurnie ze swojego żartu. Naruto wyrwał swoją twarz od śmierdzących łapsk handlarza. – Tylko trochę nieposkromiony, ale da się to zmienić – dodał, spoglądając na chłopaka karcąco.
- Dobra wystarczy, biorę ich wszystkich – odparł szaro włosy, wyciągając sakiewkę z pieniędzmi. Najwyraźniej miał już dość paplaniny handlarza. – Jak będą chcieli żyć, to będą w przyszłości świetnymi gladiatorami. Teraz ubijmy targu. Znam ich prawdziwą cenę, widzę, na co ich stać, więc nie próbuj się wykłócać, bo drożej nie zostaną sprzedani, a twój wizerunek ucierpi, znowu – dodał, akcentując ostatnie słowo.

8 komentarzy:

  1. Taaaaaaaaaaak tak tak:D
    Wróciłaś:D:D Szkoda trochę, że nie kończysz poprzednich opowiadań ale z tego co napisałaś to nigdy nic nie wiadomo i moożżee..
    Te tutaj przedstawione zapowiada się znakomicie.
    Kocham gladiatorów, areny, walki i tym podobne sprawy. Zresztą ja wiele rzeczy kocham.
    Ciekawy prolog. Same dialogi intrygują i zachęcają do sięgnięcia po następne porcje. Pierwszy rozdział zabrał nas już do świata w którym będzie działa się akcja.
    Sasuke zapowiada się taki hmmm hej do przodu, jestem mistrzu, nie podchodź do mnie miernoto. Haha tzn jak na razie mam takie wyobrażenie:D
    Te rozwrzeszczane to Naruto, jak mniemam.
    Shika jest boski z tym swoim ospałym podejściem do życia.
    Heh trafić w łapska Orochimaru. Niezbyt fajna perspektywa no ale może będzie z deczka lepszy niż w mandze. A może gorszy?
    Tyle niewiadomych i tyle odkrywania przede mną^^
    Myślałam, że ten szarowłosy to będzie Kakashi, ech Kabuto się trafił.
    Co do pomysłu to ja jestem jak najbardziej ZA:D
    Błędy to hmm aż tak bardzo to nie zwróciłam uwagi. Wpadła mi w oko literówka jedna to Ci ją podam:
    "Dzeus sprzyjał mieszkańcom Rzymy"- Rzymu
    Ja już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Zatem weny, weny, weny i CHĘCI^^
    Pzdr i czuj mój ogromny zaciesz spowodowany Twym powrotem:D:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fak jea! Wróciłaś! Z nowym opowiadaniem! Boskim opowiadaniem!
    Już się w nim zakochałam, tylko męczy mnie to, czy wszechmogący Naruś będzie z najdzielniejszym Sasem :x
    Jestem ciekawa czy Oro go wykorzysta :D
    Pozdrawiam, życzę weny i chęci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Em.... Powiem szczerze, że Prolog kompletnie nie przypadł mi do gustu, za to pierwszy rozdział jest świetny. Zwłaszcza początkowy akapit. Uwielbiam historię, a gladiatorzy, ich życie, zwyczaje i przekonania, są chyba jednym z najciekawszych tematów. Nigdy wcześniej nie czytałam Twojego opowiadania, ale... muszę przyznać, że to jest świetne. Oby tak dalej! ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. O! Coś nowego. Tego jeszcze nie było. Gladiatorzy, walki, lwy, krew na arenie i miłość w podziemiach koloseum. Już widzę niewolników stłoczonych w tych podziemiach, w ciasnych celach, za kratami. Te korytarze, którymi byli przeganiani na arenę. Piach, krew i pot. No i inne płyny ustrojowe ;) A to wszystko w wiecznym mieście. Lubię Rzym, bywam często. Nic nie zastąpi tego klimatu przeszłości. Czuć tam przebyte wieki. No ale wróćmy do tekstu. Prolog wprowadził chaos w mojej głowie i zaintrygował. Tak miało zapewne być. W pierwszym rozdziale dowiadujemy się więcej. Oczywiście, że krnąbrny Naruto będzie wojowniczym gladiatorem, już go lubię :D Oro jako właściciel niewolników, no jakżeby inaczej. No i Sasuke, niepokonany. Czy ktoś się w ogóle zdziwił? ;) Już nie mogę się doczekać konfrontacji ;)
    Zaciekawiłaś mnie. Wymyśliłaś nowy świat i mam nadzieję, że dobrze go poprowadzisz.
    Teraz czepię się szczegółów ale jakże istotnych. Jesteśmy w Rzymie więc nie Dzeus tylko Jowisz. Tu http://pl.wikipedia.org/wiki/Bogowie_rzymscy masz wykaz rzymskich bogów, jakbyś chciała jeszcze kogoś wezwać ;) Po drugie Olimp był w Grecji, w Rzymie możemy użyć słowa Panteon (z greckiego, pan – wszystko, theoi – bogowie, panteon – miejsce poświęcone wszystkim bogom). Obecnie w Rzymie najcudowniejsza dla mnie budowla. Mój faworyt wśród wszystkich budowli. Miażdży swoją potęgą. Obowiązkowy przystanek, jak tylko tam zawitam.
    To chyba tyle nieścisłości wyłapałam.
    Ach, jeszcze zmień "bohaterzy" na "bohaterowie".
    Pozostaje mi życzyć Ci wena :* Mam nadzieję, że będziesz często odwiedzać bloga :D
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróciłam po nocy i tak sobie pomyślałam, że Naruto to mi pasuje tutaj na niezłego buntownika ;) Zaraz kim on tam był (idzie szukać) O! generał Traków. Pewnie tak łatwo nie da się zniewolić. Ciekawa jestem jaką Ty masz wizję jego postaci.
    I, o matko, już naniosłaś poprawki. Robiłaś to jeszcze w nocy czy tak wcześnie wstałaś ;)
    No to już spadam i jeszcze raz niech wen będzie z Tobą :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze wieczorem wniosłam poprawki, bo nie dawało mi to spokoju. I bardzo dziękuje za wytknięcie mi błędów. Ostatnio czytałam Mitologię, ale jak widać, Grecja i tak pomieszała mi się z Rzymem, ale może przez tą pomyłkę wreszcie to zapamiętam. (mam w zwyczaju zapamiętywać swoje błędy).
    Wizja mojego Naruto - twardy i tajemniczy facet. Chyba trochę odbiegnę od kanonu, bo nie zamierzam robić z niego rozwrzeszczanego idioty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ale zapowiedź zajebista ^ ^ No, i masz u mnie ogromny + za mojego ulubionego bohatera (Shikamaru - i ma być dużo o nim !!! ;P ) i nawet Kibuś jest, ładnie, ładnie.
    Zapowiada się świetnie i dobrze napisane.
    Posiłabym o info jeśli masz w zwyczaju: gg 3858462

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  8. No,no ;D Gladiatorzy! Tego jeszcze nie było :D Prolog mi się strasznie spodobał, a zwłaszcza ten ostatni fragment ;D Rozdział jest super i nieźle się zapowiada :P
    Czekam na ciąg dalszy ;D
    Pozdrawiam
    kauru

    OdpowiedzUsuń